Absolutnie wyjątkowy i na wskroś artystyczny – Brzmienie Stargardu – taki jest ten kalendarz na rok 2022. Pierwsza edycja poświęcona jest artystom urodzonym w Stargardzie. 13 pięknych czarnobiałych fotografii ukazujących stargardzkich wykonawców na scenie, za którą w czasie pandemii tak bardzo tęsknili. Gratka dla miłośników muzyki, gratka dla miłośników dobrej fotografii, wspomnienie dla tych, którzy uczestniczyli w tych koncertach na żywo i zachęta dla pozostałych, by udział w kolejnych koncertach wzięli.
Kogo można zobaczyć w środku? Jest coś dla miłośników jazzu, coś dla miłośników rocka, coś dla miłośników hip-hopu… jak i coś dla wielbicieli muzyki klasycznej. Jak zdobyć ten wyjątkowy kalendarz? Artyści umieszczeni w kalendarzu dzięki sponsorom otrzymają swój egzemplarz w prezencie. Pozostali mogli nabyć kalendarz w cenie 40 PLN za sztukę. Tanio nie jest, wiem, ale nakład jest limitowany – przygotowaliśmy jedynie 60 sztuk… z tego do sprzedaży trafiło zaledwie 20! Każda kupiona sztuka wsparła projekt i zwiększyła szanse na drugą edycję. Pozostał jeden egzemplarz do nabycia. Z autografami. W czasie licytacji na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
Zamiast prostej wyliczanki nazwisk prezentuję Wam poszczególne karty kalendarza wraz z kilkoma słowami od artystów. To ciekawe jak każdy z nich inaczej patrzy na koncerty i muzykę.
Przemek Wieleba / FUNK MATERIAL
Jazz to odpowiedzialność za wolność improwizowanej wypowiedzi muzycznej. Zgodna z naturalnymi prawami harmonii i kontrapunktu. Koncerty to możliwość zespołowego muzykowania przy współudziale publiczności. Podczas występu tworzy się przesympatyczna, pozytywna energia pomiędzy wykonawcą, a słuchaczem.
W czasie koncertu nie ma mowy o jakimkolwiek „wpadaniu w trans”. Chociaż czasami wizualny przekaz ze sceny może taki odbiór sugerować. Zdaję sobie z tego sprawę. Jednakże kontrola tego co „nieuchwytne” ma fundamentalne znaczenie. Niemniej nie można tego robić w sposób mechaniczny. Znalezienie odpowiedniego balansu jest trudne. Ciągle się tego uczę. Jeśli chodzi o mnie to obiektywna prawda dotycząca mojego postrzegania muzyki leży w kompozycjach i aranżacjach, a nie w wykonawstwie na scenie. Ja zresztą jestem kompozytorem i aranżerem, a nie typowym pianistą.
Przemek Wieleba
Krzysztof Bubacz / OUT OF MIND
Scena to jest to miejsce i ten moment, w którym myśli i emocje, które krążyły w naszych głowach podczas komponowania i składania dźwięków w całość, mają szanse ujść szerzej. Jeżeli widzisz, że wtedy jest ta nić porozumienia pomiędzy nami na scenie, a publicznością, że podobnie czujemy i przeżywamy dźwięki, a publiczność w pewnym sensie staje się członkiem zespołu i „gra” z nami, to to jest fantastyczne uczucie.
Krzysztof Bubacz
Jakub Flas / KUBAŃCZYK
(Kuby obiecał dosłać…)
Bartosz Sosin / MOTHERSHIP
Uwielbiam grać. Uwielbiam grać na żywo. Gdy jestem na scenie, czuję ogromną więź z resztą zespołu, to kapitalne uczucie połączenia dźwięków wydobywających się z instrumentów i snującego się wokół wokalu, to połączenie niewątpliwie daje wszechmoc. Na scenie zostawiam cały świat i życie codzienne daleko w tyle, odpływam łącząc się z dźwiękami wykonywanej muzyki. Uwielbiam ten dreszczyk w trakcie występu, który towarzyszy mi przez cały koncert, dla niego wciąż wracam na scenę i dalej chcę tworzyć. Najważniejsza jest więź wewnątrz zespołu, ta chemia, bez której nie byłoby tego szaleństwa na scenie.
Bartosz Sosin
Krzysztof Drwal Rozesłański / FUNK MATERIAL
Dlaczego lubię koncerty? Bo za pracę należy się płaca, a nie pieniądze, a publiczność i fani JEST najpiękniejszą dla muzyka zapłatą i podzięką.
Jazz to najcudowniejsza forma wypowiedzi – wolność, improwizacja i totalny odlot – wena rodzi się na scenie!
I najważniejsze: wychodząc na scenę z Moimi Przyjaciółmi odjeżdżam totalnie – adrenalina, wolność i jazda bez trzymanki. Dziękuję Bogu, że mogę tego doświadczać.
Krzysztof Drwal Rozesłański
Krzysztof Kuśmierek / UNLEASHED COOPERATION
Jazz jest muzyką dającą olbrzymią wolność w wyrażaniu siebie. To dlatego zagościł on w moim sercu. Grając jazz nie czuję się skrępowany. Mogę być maksymalnie szczery z widzem, a co najważniejsze – z samym sobą.
Krzysztof Kuśmierek
Nailah Vitha i Łukasz Brodowski
Muzyka jest niesamowitym zjawiskiem – potrafi pocieszyć, wzruszyć, łączyć ludzi. Poprzez śpiew mogę wywoływać wszelkiego rodzaju emocje, a także przekazywać ważne treści. Śpiew w duecie czy zespole jest bardzo rozwijający. Wiąże się z wspólną pracą nad utworem, jego tekstem. Tworzymy razem harmonię, wyczuwamy się. Z Łukaszem śpiewamy od 12 lat. Był to czas wzajemnego uczenia się od siebie. Stawialiśmy razem pierwsze kroki, a co najważniejsze – wspieraliśmy się i wciąż wspieramy na naszej muzycznej drodze. Czerpiemy radość z dzielenia się naszą pasją.
Nailah Vitha
Muzyka, jak napisał Leonard Bernstein, może nazwać to, czego nie da się nazwać, i przekazać niepoznawalne. Wydaje mi się, że to najlepsze i najpiękniejsze określenie. Stan kiedy bierze się mikrofon do ręki i staje się na scenie jest naprawdę magiczny. Nie da się opisać słowami uczucia, które temu towarzyszy. Śpiewanie jest czymś fanatycznym. Osobiście kocham występować. Sam czy w duecie? Nie ma to najmniejszego znaczenia. Ważne, żeby bawić się muzyką i śpiewać (nie głową, ale serduchem). To bardzo ważne. Tylko to pozwala w pełni cieszyć się muzyką i sobą.
Łukasz Brodowski
Marcin Momot
Właściwie to nie lubię koncertów… na koncercie nigdy nie mogę pokazać 100% możliwości. Zawsze zdarzają się jakieś pomyłki i całkiem inaczej się gra niż w domu. Jest taki paraliż przez stres i nie lubię tego. Inspiruje się gitarzystami takimi jak Olly Steele, Plini, Aaron Marshall, Nick Johnston. Nigdy nie miałem okazji zagrać z zespołem na żywo tego co naprawdę lubię i może dlatego nie dawało mi to takiej przyjemności. Dzięki muzyce mogę oderwać się od rzeczywistości i na chwilę zapomnieć o wszystkim innym.
Marcin Momot
Michał Wiraszko / MUCHY
Koncerty to ostatnie ogniwo pracy twórczej nad materiałem. Zaczyna się w domu albo sali prób, od akordu, wersu, zagrywki. Potem jest studio, album i właśnie koncerty – bezpośrednie i bliskie spotknaie z odbiorcą twojej muzyki. W kontekście pandemicznych zakazów, każde takie spotkanie jest na wagę złota.
Każdy powrót do Stargardu wywołuje u mnie szybsze bicie serca. Spędziłem w tym mieście 20 lat życia, kto wie czy nie najpiękniejszych, na pewno niepowtarzalnych. Na koncercie w Stargardzie była moja rodzina i przyjaciele z liceum. To był jeden z piękniejszych wieczorów tego dziwnego roku.
Scena wymaga tego paradoksalnego stanu pomiędzy pełnym transem, a pełną kontrolą. Osiągnięcie go jest stała drogą do mistrzostwa, drogą rozwoju.
Michał Wiraszko
Jakub Wnuk i Dorota Witkowska / CAMERATA STARGARD
Muzyka już od dziecka towarzyszy mi niemalże wszędzie, poprzez grę na skrzypcach oraz śpiew wyrażam swoje emocje, każdy dzień ma swój muzyczny rytm, w którym się poruszam. Dźwięki dały mi w życiu odwagę do stawiania sobie wyzwań, przekraczania granic, ryzykowania, a także eksperymentowania.
Dzięki talentowi, który otrzymałam, mogłam zwiedzić świat z różnymi orkiestrami czy też grając kameralnie, założyć własny prężnie działający zespół Women String Trio czy też otworzyć Szkołę Muzyczną CASIO w Stargardzie, gdzie z pasją przekazuję swoją nabytą latami wiedzę muzyczną aż 200 stargardzianom również kochających muzykę, a w końcu założyć muzyczną rodzinę, z którą gramy, występujemy i bawimy się dźwiękami. Muzyką można rozmawiać bez słów i z pewnością jest to magiczne…
Dorota Witkowska
Artur Słowik i Katarzyna Turska / LOS TATOOLOSS
Gram i śpiewam, żeby koncertować. Scena daje dreszcze emocji, podniecenie, bezwstydnie karmi narcyzm, ale stojąc przed publicznością zawsze chcę dać jej więcej niż mogę i potrafię.
Artur Słowik
Muzyka jest immanentnym i niezwykle ważnym elementem mojego życia. Nie muszę grać, aby była wciąż obecna w moim świecie. Koncerty, jak ten ze Słowikiem, są dla mnie odskocznią od muzyki poważnej i całkiem niezłą zabawą.
Katarzyna Turska
Julita Kożuszek-Borsuk
Uwielbiam kontakt z żywą publicznością!!! W całym moim artystycznym życiu kieruję się trzema aspektami: piękno, dobro i prawda. Widząc radosne lub wzruszone oczy Widzów Artysta czuje, że robi coś dobrego, a do tego właśnie został stworzony. Nie ustanę w tym, aby nieść uczciwie moją misję, to daje mi siłę i wiarę, że będą odbiorcy, którzy wybiorą wyższą formę sztuki i nie zapomną o tym, że prawdziwi Artyści to dusza narodu.
Julita Kożuszek
One Reply to “Brzmienie Stargardu”