Całkiem przypadkiem trafiłem dzisiaj na Marsz Równości w Poznaniu. Na szczęście zabrałem ze sobą aparat, niestety, nie zabrałem zapasowych baterii… stąd też do marszu jako takiego nie dotrwałem. Na placu Wolności gromadzili się zainteresowani marszem, a ja, właściwie nie wiedząc z jakiej okazji to zgromadzenie, w końcu czerwiec i miesiąc dumy ledwo co się skończył, robiłem zdjęcia. Ta przypadkowość dała o sobie znać, bo nie mogłem zdecydować się, czy iść w zdjęcia portretowe, czy reportażowe, robiłem trochę tego, trochę tego, co odbiło się ogólnie na spójności materiału.
Sam marsz przygotowany bardzo dobrze. Z atrakcjami dla oczekujących, z wystąpieniami wyjaśniającymi kwestię praw osób LGBTQ+. Atmosfera pogodna, słoneczna, radosna i pełna miłości. Atmosfera diametralnie inna od tej, która panowała w czasie październikowo-listopadowych Strajków Kobiet.
Po godzince takiego beztroskiego fotografowania wyczerpała mi się bateria. Trochę opuściła mnie intuicja – nie pomyślałem nawet o zrobieniu zdjęcia z panem H. Chociaż marsz dopiero wyruszał, ja musiałem wracać do rodziny…
Miałem w planach, ale po Warszawie mam chwilowo dość tłumów.
Nie wiem czy to wina mojego starego rzęcha, ale strasznie zamula przy odtwarzaniu fot w tej przeglądarce.
Hmm… chyba muszę popracować nad serwerem, bo też nabrałem wrażenia, że blog zamula 😞