Wiktorię poznałem przypadkiem. Może to nawet za dużo powiedziane, bo ja akurat fotografowałem Zaduszki Jazzowe, a ona zapewne kręciła się tam ze swoim aparatem. Zauważyłem jednak, że poza zdjęciami od czasu do czasu wciela się w rolę modelki i że publikowane przez nią zdjęcia należą do kategorii, którą lubię. Mało w nich cukierkowości. Po jakimś czasie zaproponowała mi sesyjkę i tak to zainspirowany zdjęciem z mało inspirującego spaceru wybrałem lokalizację naszej przyszłej sesji.
Wiktoria już na samym początku zestresowała mnie mówiąc, że To Ty jesteś fotografem! Musisz mieć wizję! No głupio mi się było przyznać, że moja jedyna wizja na ten dzień to postarać się dobrze bawić i mieć nadzieję, że będą z tego jakieś foto pamiątki. Angażując się intensywnie przez ostatnie dwa lata w koncerty, reportaże i inne wydarzenia wypadłem trochę z modelingowego obiegu i chciałem na nowo poczuć klimat pracy jeden na jednego. Ustawiłem aparat na symulację negatywu Kodak Portra 400 i zaczęliśmy działać. Bez zbędnego przedłużania… było fajnie, a foto pamiątki mamy takie jak poniżej. I jeszcze może małe wyjaśnienie tytułu wpisu – Biedronki są magiczne to nazwa profilu Wiktorii na Instagramie.